sobota, 26 września 2015

with love, from paris


Dzień dobry! Albo  raczej... Bonjour! Witam Was w te sobotnie, ponure popołudnie. Ja dzisiaj cały dzień spędzam na kanapie kurując się i ogarniając wszystkie blogowe-mailowe-zdjęciowe-filmikowe sprawy związane z moim ostatnim wyjazdem, o którym chcę Wam trochę opowiedzieć. Jak może niektórzy widzieli na snapie lub insta, ostatni tydzień spędziłam z klasą we Francji, Paryżu! Był to wyjazd zaplanowany od dawien dawna, ale ekscytacja tym wyjazdem była większa z dnia na dzień. Nigdy nie byłam we Francji, więc nie wiedziałam czego tak naprawdę mam się spodziewać. Najbardziej przerażała mnie sama podróż, która trwała dobę, ale muszę przyznać, że bardzo szybko zleciała i nawet nie wiem kiedy ta doba minęła. Po wyjściu z autobusu od razu zaczęło się zwiedzanie (wyobraźcie sobie moje nastawienie do życia i otoczenia po tak długiej trasie! heh!) na Champs-Elysees. To właśnie na tej ulicy od razu widoczne są uroki tego miasta. Szkoda, że podczas naszego tygodniowego wyjazdu nie do końca podpasowała nam pogoda, bo częściej padało niż świeciło słońce, ale przecież nic nie dzieje się bez przyczyny - może widocznie Paryż chciał żebyśmy poznali jego uroki podczas deszczowej pogody! Zdecydowanie jeden dzień wystarczył, abym zauroczyła się w Paryżu - piękna architektura, małe kawiarenki, skutery, kamienice - 100% ja! Oprócz zwiedzania mieliśmy również sporo wolnego czasu, podczas którego chodziliśmy tam, gdzie nam się zachciało. Oczywiście zwiedziliśmy to, co w Paryżu do zwiedzenia obowiązkowe - Luwr, Notre-Dame, museum Orsay, Wersal, Wieża Eiffela czy też Disneyland i Parc Asterix. Bardzo podobało mi się w Luwrze, bo było naprawdę dużo rzeczy (dla mnie) wartych zobaczenia, jednak jest on taki wielki, że nie ma opcji wszystko zobaczyć w ciągu jednego dnia. Umarłabym tam szybciej! Jeden cały dzień był przeznaczony na Disneyland. Chyba każdy wie, co to jest Disneyland, jednak ja do końca nie wiedziałam, czego się spodziewać. Zawsze kojarzył mi się z księżniczkami, donaldami i przeuroczym zamkiem. Chyba się ciut myliłam, bo Disneyland, to tak naprawdę wszystko w jednym! Nie tylko dzieci mają tam frajdę, ale dorośli również - i to może nawet większą niż dzieci! Disneyland jest tak magiczny i piękny jak myślałam. Jeden dzień na Disneyland może nie wystarczyć. Zjeżdzalnie, rollercoastery - damnnn! Pod wieczór na zamku wyświetlane były animacje bajek Disneya urozmaicone fajerwerkami. Ale to był czad. Taki powrót do dzieciństwa. Z tego co wiem, to nie tylko mi się wtedy łezka w oku zakręciła. Magic! Byliśmy również w Parc Asterix, który zdecydowanie był bardziej hardkorowy. Nigdy nie pomyślałabym, że kiedyś odważę się wejść na takie rollercoastery, na jakich tam byłam. Zdecydowanie trzeba tam kiedyś wrócić!
Koniecznie muszę Wam jeszcze wspomnieć o incydencie, który miał miejsce pod Wieżą Eiffela. Wyobraźcie sobie sytuację, kiedy to ludzie stoją pod wieżą, jedni robią zdjęcia, inni nagrywają, a jeszcze inni kupują bilety na wieżę, aż tu nagle z góry Wieży Eiffela leci na dół kawałek urwanego telebimu, huh?!? Wszyscy uciekają na lewo i prawo, a po chwili pojawia się pełno policji i ochrony, po czym Wieża do końca dnia jest zamknięta. No ja się przeraziłam. Przez ten incydent musieliśmy przełożyć nasze wejście na wieżę. Tego samego dnia wieczorem mieliśmy przepływ Sekwaną, który pomimo zimnej i ponurej pogody był bardzo klimatyczny i pokazał nam uroki tego miasta. Nocleg mieliśmy 20km (....korki.....) od Paryża, w miasteczku Montmorency. Pod wieczór, w oknach niektórych pokoi (akurat nie mojego ehh!) był widok na cały Paryż, łącznie ze świecącą się wieżą. I jak tu nie kochać Francji?! Paryż + genialna ekipa, z którą się trzymałam - czego chcieć więcej?!? Pozdrawiam gorąco All My Parisian People! Wiem, że to będziecie czytać, więc czujcie się pozdrowieni. Ja na pewno jeszcze tam wrócę. Nie wiem kiedy, ale kiedyś na pewno. Tyle, że latem. Ewentualnie wiosną. Albo jesienią. Zima też może być. Bisous. 


A teraz czas wracać do rzeczywistości. Polski i historia czekają. Werter też na mnie czeka. A no i matma też. Kurczę, jak mi się nie chce. Wam pewnie też, więc łączmy się w bólu.

6 komentarzy:

  1. Co mozesz powiedzieć na temat muzulmanow w Paryżu? czy sa tam widoczna wiekszoscia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sa, zdecydowanie sa, ale mówimy tu o Paryżu, a nie o jakiejś małej miejscowości w Polsce. Tak naprawdę, to tam jest wszystkiego po trochu, ale to było dla mnie do przewidzenia.

      Usuń
  2. Jak zawsze super post! <3
    Przy okazji zapraszam do siebie: http://upwhatnext.blogspot.com/
    <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń