wtorek, 11 lutego 2014

island girl

Cześć kochani! Wy już po feriach, w trakcie czy dopiero na nie czekacie? Ja zaczęłam to półrocze bardzo miłym akcentem - 5 z biologii i 4+ z polaka. Chyba nie ma na świecie człowieka, który lubi poniedziałki, nieprawdaż?! Dla mnie wczorajszy poniedziałek był akurat świetny i na pewno taki, który trzeba zapamiętać! Na przerwie w szkole cyknęłam sobie z moją koleżanką Olą zdjęcie, które dodałam na "Shots Of Me" (mój nick to @paaali) - aplikację, w której dodaje się zdjęcia tzw selfie. Zrobiłyśmy na tym zdjęciu głupie miny, kompletnie nie myśląc o tym, że ktoś na to nawet będzie patrzył. A tu taka niespodziewanka! Sprawdzam na kolejnej przerwie telefon, a tu mnóstwo wiadomości, że Justin Bieber dodał to zdjęcie do jego "ulubionych" na twitterze. Chyba nie muszę wam pisać jaka była moja reakcja! Zaczęłam płakać i piszczeć. Dalej nie mogę w to uwierzyć. To takie nierealne! Na swoim twitterze Justin ma tylko 38 ulubionych tweetów, a w tym moje (nieogarnięte) zdjęcie! To już kolejny raz kiedy Justin mnie zauważył w internecie. Za każdym razem reaguję tak samo! Super uczucie! Wy też próbujcie, jeśli macie swoich idoli! Ja się tego kompletnie nie spodziewałam, nawet go nie oznaczyłam na tym zdjęciu! Lucky girl!
W dzisiejszej notce obiecałam wam napisać o kolejnych dniach moich wakacji na Teneryfie. Dwa pierwsze dni wam opisałam w poprzedniej notce, więc zacznijmy od trzeciego dnia! Trzeci dzień to opalanie się i leżakowanie nad basenowym hotelem, a także zwiedzanie naszego miasta - Puerto De La Cruz. Kolejny dzień, czyli czwarty był chyba najbardziej ekstremalnym dniem! Wypożyczyliśmy auto i pojechaliśmy na wulkan Teide. No i teraz czas wspomnieć o jakiś negatywnych aspektach, które mnie spotkały na wyspie... drogi! Dosłownie co 10 metrów jest zakręt. Jak jechałam na ten wulkan, to myślałam, że umrę! Nie mam choroby lokomocyjnej, ale te drogi..... maskara. A jak już jesteśmy przy temacie samochodowo-drogowym to wspólną cechą wszystkich tam samochodów były poobijane boki. Dosłownie każdy samochód był obity... czyli nie tylko ja narzekam na ich drogi haha! Ale tak czy siak, widoki były warte bólu głowy i brzucha. Jedziesz sobie, patrzysz a tu pod tobą chmury. Wow! Coś pięknego. Potem od razu wybraliśmy się na południe Teneryfy do Los Christianos. Tam poszliśmy na plażę. Mieliśmy czas na opalanie się i na picie pyszego frappucino w kawiarni. Do naszego miasta wracaliśmy inną drogą (ale tak samo krętą!) i mieliśmy małe problemy z odnalezieniem dobrej drogi. Sytuacja jak z filmu normalnie! Nikt nie wie jak jechać, wszyscy się kłócą i jeden mądrzejszy od drugiego:) Codziennie wieczorem w naszym hotelu były różne przedstawienia/występy takie jak kabaret, pokaz sów i węży czy też taniec flamenco! Nie było nawet kiedy się tam nudzić!

Szkoda, że nie ma takiego ciepełka cały czas w Polsce... marzenie! 
Ja zostawiam was ze screenem, żeby nie było, że kłamię co do tego selfie co Justin dodał! 
No kto by pomyślał................................... :)

12 komentarzy:

  1. Ślicznie wyglądasz,uwielbiam czytać twojego bloga dodajesz mi inspiracji do ubierania się,Dziękuję.
    mori-moori.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcia są świetne!

    http://smileewithus.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku jak ja ci zazdroszczę. Justin zauważył cię w internecie też tak chcę, to moje marzenie <3

    OdpowiedzUsuń
  4. jakie piękne zdjęcia i wspaniałe wspomnienia! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. skąd masz ten kremowy kardigan :)?

    OdpowiedzUsuń
  6. jeju zazdroszcze ci że Justin cie zauważył *,* skąd masz te boskie srebrne trampki ? *o*
    http://mikamiikaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Każdy Twój outfit jest świetny! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. hejka, zapraszam :D http://martarzepka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. dasz w następnej notce cały swój sprzęt do fotografowania?

    OdpowiedzUsuń